Ekspresowe zwiedzanie Tel Awiwu jest trudne, ale możliwe – pomimo jego wielkich rozmiarów. Samo miasto, będące do niedawna stolicą Izreala, ma około 405 tys. mieszkańców, natomiast metropolia ponad 3.2 mln. Tel Awiw jest miastem młodziutkim, bowiem ma lekko ponad 100 lat. Mimo skromnego stażu na mapie świata, Tel Awiw jest mekką biznesu, a częściej spotkamy tutaj pana ubranego jak Harvey w Suitsach niż ortodoksyjnego Żyda. Turyści również traktują to miasto raczej jako przystanek i lotnisko niż obowiązkowy punkt zwiedzania. Z zaplanowych 7 dni w Izraelu, niestety na zwiedzanie Tel Awiwu nie mogłem poświęcić wiecej niż jeden dzień.
Zamachy w Strefie Gazy prawie pokrzyżowały moje plany na zwiedzanie Tel Awiwu
Tak naprawdę niewiele brakowało, żeby do tej podróży w ogóle nie doszło. 12 listopada, czyli 5 dni przed naszym wylotem, miał miejsce izraelski atak lotniczy, w którym zginął wysoki rangą przywódca palestyńskiego ugrupowania Islamski Dżihad Baha Abu Al-Atta. W odpowiedzi ze Strefy Gazy wystrzelono w stronę Izraela serię rakiet, które przechwycił system antyrakietowy Żelazna Kopuła. Przestało być bezpiecznie.
Ambasador RP w Izraelu Marek Magierowski za pośrednictwem Twittera zwrócił się do Polaków przebywających w Izraelu o zachowanie ostrożności i ścisłe przestrzeganie instrukcji władz. Zagrożony atakiem miał być również mecz Polaków w Jerozolimie 16 listopada.
Przez cały tydzień na poważnie rozważaliśmy odwołanie wyjazdu, jednocześnie śledząc wszelkie doniesienia zagranicznych mediów. Napisałem nawet do koleżanki z Kanady, której rodzice nadal mieszkają w Tel Awiwie, żeby zasięgnąć języka. Dostałem od niej uspokajającą informację, że życie toczy się dalej z tą różnicą, że na wyraźny sygnał należy udać się do najbliższego schronu. Tutaj zacząłem się zastanawiać, czy naprawdę jest bezpiecznie dla ludności cywilnej, czy może ci ludzie już tak bardzo są przesiąknięci skrzywioną rzeczywistością w obliczu konfliktu, że to, co dla nas wydaje się tak przerażające, dla nich stało się tak normalne jak wyjście do sklepu.
17 listopada polecieliśmy. Pierwszy przystanek – zwiedzanie Tel Awiwu.
Witaj Izraelu – czas na zwiedzanie Tel Awiwu
Tel Awiw to pierwsze miasto, którego dotknęła moja stopa w Izraelu. To właśnie tam na lotnisku wylądowałem (lotnisko Ben Gurion, 15 km od Tel Awiwu, a 50 km od Jerozolimy), tam wypożyczyłem auto i tam znajdowała się moja pierwsza baza wypadowa zanim zamieniłem Tel Awiw na Jerozolimę. Auto miałem już zamówione wcześniej, więc po wylądowaniu musiałem tylko dopełnić formalności, odebrać kluczyki, znaleźć parking i wio do hotelu.
Najgorzej było wyjechać z samego parkingu, który był położony pod ziemią, z dość zagmatwanym system wyjazdu. Natomiast samo przedostanie się do hotelu położonego na obrzeżach miasta było formalnością. Na miejscu życzliwy, acz niemówiący słowa po angielsku portier wręczył nam klucze, po czym wpuścił na prywatny parking i życzył miłego wieczoru uroczą polszczyzną.
Sam hotel, który wybraliśmy był hmm… ciekawy. Ciekawy pod tym względem, że był zadbany, dobrze położony, ale był miejscem zorganizowanych „kolonii” i potańcówek dla osób starszych. To nawet urocze, kiedy widziałem te wszystkie Panie szykujące się na dancing i na szybko poprawiające usta szminką przed wejściem na salę. Sweet.
Spacer po mieście
Na samo zwiedzanie Tel Awiwu zaplanowaliśmy jeden dzień. Kraj duży i planując tam tylko siedmiodniowy pobyt naprawdę trzeba było zrezygnować z wielu miejsc. Dodatkowo byliśmy tam w listopadzie, kiedy dni są bardzo krótkie, toteż czas zwiedzania również drastycznie się skrócił.
Następnego ranka, po pierwszej nocy w hotelu, zdecydowaliśmy się zostawić nasze auto na parkingu ze względu na trudności w parkowaniu w centrum Tel Awiwu. Postawiliśmy na komunikację miejską, jednak w jaki sposób kupić bilety? Do tej pory nie wiem. Automatów na przystanku brak, u kierowcy kupić się nie da, ale można w Super-Pharmach, gdzie próbowałem i również wyszedłem z niczym.
Wsiedliśmy więc w cokolwiek, upewniwszy się w google mapsach, że jedziemy w stronę centrum. Na szczęście kierowca przymknął oko na nas, po mojej nieudanej próbie kupna od niego biletu i mogliśmy zostać na pokładzie. Naszym celem był plac Dizengoffa i fontanna pośrodku tego placu, którą możecie zobaczyć poniżej. To stamtąd rozpoczęliśmy spacer.

Zwiedzanie Tel Awiwu jest drogie wch&^
Tutaj pozwolę sobie na małą dygresję odnośnie cen. Jeśli śpisz na pieniądzach, to omiń ten fragment i wróć do zwiedzania, ale jeśli podobnie jak ja sprawia wam różnicę, czy za kanapkę zapłacicie 100 zł czy 5 zł, to czytajcie uważnie. Izrael jest kurewsko drogi, naprawdę. Przeliczać jest dość łatwo, bowiem izraelski szekiel (którego logo notabene wygląda jak zerżnięte z loga Xiaomi) w przeliczeniu jest wart 1,16 zł. Pierwsze poważne zderzenie z tą walutą miałem podczas kupowania śniadania w dzień zwiedzania Tel Awiwu. Koszerna kanapka z kurczakiem kosztowała mnie 45 zł (sic!), a żeby nie było mi przykro, to dorzucili ze dwa kawałki pomidora i sałatę. Nie mówimy tutaj o jakiejś wystawnej hipsterskiej knajpce, tylko zwykłym barze z klasycznym otyłym wujem Tomem za ladą. Wiecie jednak, co jest jeszcze droższe od jedzenia? Alkohol! Bez 30 zł nie podchodź nawet do zamawiania piwa. W supermarketach jest trochę taniej, ale szału nie ma – cola 9 zł, czekolada milka za dychę. Ogólnie poczułem się jak za studenckich czasów, więc uczciwie ostrzegam.
Z fontanny nad Morze Śródziemne
Jak już wspomniałem, to właśnie spod fontanny wyruszyliśmy na spacer, żeby doświadczyć urokliwych uliczek Tel Awiwu i zaszyć się gdzieś na chwilę, żeby uraczyć podniebienie czarną kawą za 35 zł. Po drodze mijaliśmy kilka domów w stylu Bauhaus.
Quebonafide w kawałku BUBBLETEA z nowej płyty ROMANTIC PSYCHO nawinął – „Tęsknię za Tel Awiwem białym jak welon”. Tel Awiw nazywany jest białym miastem, ponieważ znajduje się tam ponad 1500 budynków w stylu Bauhaus (największy na świecie zespół obiektów w tym stylu!). Tel Awiw znajduje się na Liście Światowego Dziedzictwa Kulturalnego i Przyrodniczego UNESCO. Bauhaus narodził się w okresie dwudziestolecia międzywojennego w Niemczech i wyróżniało go zastosowanie jak na owe czasy nowoczesnych rozwiązań konstrukcyjnych. Przede wszystkim chodziło o stalowy szkielet, dzięki któremu stało się możliwe wznoszenie budowli o nietypowych kształtach. Bauhaus odrzucił dekoracje na rzecz formowania budynku stricte z brył geometrycznych. Bauhaus to również charakterystyczna biel ścian, wąskie okna czy długie balkony z obłymi narożnikami (cechy przede wszystkim bauhausowych kamienic i willi). Bauhaus trafił m.in. do Izraela po tym jak Hitler po dojściu do władzy w 1933 roku odrzucił go jako niezgodny z germańskim duchem. W konsekwencji żydowscy architekci Bauhausu wyprowadzili się do Tel Awiwu, dając początek tutejszemu modernizmowi w architekturze. Przechadzając się ulicami Tel Awiwu, aż trudno uwierzyć, że niektóre budynki mają ponad 80 lat. Tak bardzo „nowoczesny” i ponadczasowy jest to styl.
Krótka przerwa na plażowanie
Po krótkim spacerze, naszym oczom ukazał się piękny nadmorski krajobraz. Postanowiliśmy trochę odpocząć, chwilkę poleżeć i napić się zmrożonej coli na pięknym i ciepłym izraelskim piasku. Mimo listopada, byłem zaskoczony tym, jak wiele osób aktywnie spędza czas korzystając z pięknej pogody. Spacery, jogging, trening na otwartej siłowni, przejażdżki rowerowe, dziewczyny na rolkach, a nawet…pływacy! Z racji, że źle znoszę temperaturę i robię się marudny wprost proporcjonalnie do jej wysokości – skupiłem się na zimnej coli.

Po przerwie na plażowanie, a przed udaniem się do Jafy, odbiliśmy na chwilę do centrum, żeby zobaczyć ratusz. Ratusze w Tel Awiwie w zasadzie są dwa. Jeden stary, drugi nowy, jeden ładny, drugi brzydki. Z tym nowym i brzydkim miałem nie lada problem ze znalezieniem go, ponieważ nie przypomina ratusza w ogóle. Jeśli sami będziecie się rozglądać tak jak ja, to podpowiadam – dziwna instalacja trójkąta niedaleko wejścia oraz budynek przypominający akademik – TO TAM!

Dawny, moim zdaniem ładniejszy i bardziej urokliwy był poprzedni ratusz. Znajdziecie go kierując się ulicą Bialika. Mijając rzędy eleganckich domów, trafiamy na plac z fontanną, gdzie znajduje się Beit Bialik, czyli dom-muzeum Bialika, w którym mieścił się dawny ratusz. Tutaj możecie sobie porównać, jak wyglądał kiedyś i jak wygląda za dnia, bo ja Wam zaprezentuję tylko zdjęcie nocne. Odwiedziliśmy go w drodze powrotnej do hotelu.

Po zrobieniu kilku zdjęć ratusza, wróciliśmy na plażę i kierowaliśmy się dalej w stronę Jafy, czyli najstarszej części Tel Awiwu. Idąc tam plażą, mijałem wiele ciekawych budynków, z których większość stanowiły drapacze chmur o bardzo nowoczesnych kształtach.
Będąc na Majorce, pamiętam, że również uderzyło mnie takie zestawienie morza i gór w jednym krajobrazie. Tutaj miałem podobne doznania, tyle tylko że góry nad plażą zastąpiły wieżowce.

Jafa
Idąc wzdłuż wybrzeża, kolejnym celem jest Jafa. Co prawda od kilkudziesięciu lat jest to część Tel Awiwu, jednak nie zawsze tak było. Sama Jafa jest o kilka tysięcy lat starsza i tę odmienność widać na każdym kroku. Jafa jest zdecydowanie bardziej arabska, a jej stare miasto z pchlim targiem i wąskimi uliczkami odchodzącymi od wieży zegarowej, czyli miejsca z którego najczęściej rozpoczynamy zwiedzanie Jafy, sprawiają wrażenie, że czas tutaj się zatrzymał. Niesamowity kontrast w porównaniu do nowoczesnych i biznesowych centrów Tel Awiwu.

Wieża zegarowa jest budowlą charakterystyczną dla miast Imperium Osmańskiego. Tę konkretną wzniesiono w 1906 roku. Przecznicę dalej, na lewo od ulicy Yafeta znajdziecie pchli targ z mnóstwem małych sklepików z antykami i różnistymi starociami. Jeśli, w przeciwieństwie do mnie, kręcą was takie rzeczy, to zdecydowanie powinniście skierować tam swoje kroki. Jeśli nie, to chodźcie ze mną do meczetu Al-Bahr, mijając po drodze muzeum Ilany Goor oraz kościół świętego Piotra.
Cały kompleks, w którym znajduje się muzeum Ilana Goor, jest bardzo ładny. Na górę wchodzimy po malowniczych schodach, a w samym muzeum, będącym niemal 300-letnim domem, można obejrzeć kolekcję sztuki współczesnej. Na przeciwko muzeum znajduje się sklep i warsztat produkujący jemeńską biżuterię. Wszystko w Izraelu jest drogie, biżuteria nie jest tutaj wyjątkiem.

Z muzeum skierowaliśmy się do ogrodów Ha-Pisga, z których przeszliśmy do franciszkańskiego kościoła św. Piotra, a stamtąd do malowniczego, nadmorskiego meczetu Al-Bahr.

Za meczetem zeszliśmy schodami w dół, żeby cieszyć się nadmorskim powietrzem i podziwiać panoramę Tel Awiwu. Po drodze mijaliśmy port i małą promenadą położoną wzdłuż morza.

Naszym kolejnym celem był park Midron Yaffo. Prześliczne miejsce, które jest piękną oazą zieleni na mapie Tel Awiwu. To miejsce tak bardzo nas urzekło, że postanowiliśmy zostać tam aż do zachodu słońca, by następnie skierować nasze kroki z powrotem do portu.
Kiedy nasze stopy dreptały po porcie było już dość późno, ale nadal mieliśmy w planach zobaczenie Wielkiej Synagogi oraz dawnego ratusza (który już wam wcześniej pokazałem). Port wieczorem oraz wejście do Wielkiej Synagogi możecie zobaczyć w galerii poniżej.




Po zobaczeniu Beit Bialik, mieliśmy już dość. To był bardzo długi i męczący dzień, jednak dziwnie satysfakcjonujący. Uciekliśmy trochę od paskudnej polskiej pogody i spędziliśmy miło czas na spacerach w izraelskim słońcu. Zobaczcie sobie mapę naszych spacerów poniżej, ale ostrzegam, że Tel Awiw w jeden dzień to będzie nie lada wyzwanie dla waszych nóg.
Co do bezpieczeństwa to owszem, raz na jakiś czas widzieliśmy samoloty przedzierające izraelskie niebo, ale żadnych alarmów. Ludzie też zachowywali się spokojnie, zupełnie inaczej niż wyobrażałem sobie miasto tydzień po zamachu rakietowym. Szczerze mówiąc, gdybym wcześniej nie czytał wiadomości oraz nie śledził mediów (pomijając świadomość konfliktów w Strefie Gazy), to nawet nie wpadłbym na to, że tutaj może być niebezpiecznie. To był dobry początek naszej izraelskiej przygody.

Hej! Dzięki, że poświęciłeś/aś swój czas na przeczytanie moich wskazówek odnośnie zwiedzania Tel Awiwu. Mam nadzieję, że okazały się przydatne! Jeśli tak, to zostań ze mną na dłużej i poczytaj również o pozostałych miejscach w Izraelu, w których byłem i które polecam. Zwiedzanie Hajfy Zwiedzanie Akki Zwiedzanie Nazaretu Zwiedzanie Betlejem Dzięki!
Wasze zdrowie! Zdrowie za 95 zł, więc nie ma za co ;)
Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz