Świat Whisky #1. Single malt vs blended whisky.

Single Malt Whisky – to właśnie ten rodzaj bursztynowego trunku skradł moje podniebienie i z pewnością poświęcę mu przynajmniej kilka artykułów na blogu. Dzisiaj zacznę od wyjaśnienia różnic pomiędzy single malt whisky, a blended whisky.

Jeśli miałbym odpowiedzieć na pytanie, co najczęściej towarzyszy mi, tworząc nowy wpis na blogu, to bez wątpienia wskazałbym na whisky w różnych formach. Czasem solo, czasem „on the rocks”, czasem z colą, czasem z plasterkiem cytryny, ale zdecydowanie whisky. Przez bardzo długi czas piłem raczej tańsze blendy (wyjaśnienie terminu niżej) znanych marek, a moje doznania smakowe dzieliłem na dobre (smakowało mi) oraz niedobre (nie smakowało mi). Od pewnego czasu zmieniło się to za sprawą mojego przyjaciela, który zaszczepił we mnie wiedzę i pasję odnośnie wyboru i techniki picia whisky. Teraz szklaneczka tego trunku wieczorem to nie tylko sposób na odprężenie, ale również ciekawe doznanie sensualne i intelektualne.

Single malt, a blended whisky – podstawowe różnice

Single malt
Single malt whisky możemy po polsku nazwać whisky słodową. Single malt to whisky jęczmienne, produkowane i butelkowane wyłącznie w jednej destylarni. Podkreślam, że single w nazwie odnosi się tylko i wyłącznie do pojedynczej destylarni, a nie jak często jest mylone do jednej beczki (wtedy mówimy o odmianie single malt, nazywanej single barrel lub single cask) albo jednej uprawy jęczmienia. Produkcja zamknięta w jednej destylarni daje gwarancję wyjątkowości aromatu whisky charakterystycznego dla miejsca wytworzenia. Na ten unikalny smak składają się m.in. sposób destylacji, podłoże, jęczmień (bardzo wymagający w uprawie), woda, ale również rodzaj beczek używanych do leżakowania trunku w danym regionie. Dla przykładu whisky pochodzące ze szkockiego regionu Islay (wyspa) mają charakterystyczny torfowy i dymny posmak, a np. te ze Speyside czy Campbeltown są słodsze, a ich zapach przywodzi na myśl kwiaty i owoce charakterystycznie dla tych reionów. Single malt zyskuje też na jakości wraz z czasem spędzonym w beczce i przestaje dojrzewać w momencie butelkowania, czym różni się od win.

Szkocka 15-letnia single malt whisky – Glenfiddich.

Blend
Blend to po prostu mix kilku różnych whisky. Jeśli chcemy być bardziej precyzyjni to zmieszanie jednego lub kilku single malt whisky z whisky zbożowymi, czyli takimi wyprodukowanymi na bazie innych zbóż niż jęczmień (np. z żyta lub przenicy). Whisky są ze sobą mieszane, aby stworzyć łagodniejszy i bardziej złożony trunek, w którym każdy ze składników wnosi do niego swoje unikalne właściwości. Każda marka posiada własny przepis na blenda,a niektóre z nich potrafią się składać nawet z kilkudziesięciu różnych whisky. Nad recepturą i procesem powstawania czuwa tzw. „Master Blender”. Żeby móc ten alkohol w ogóle nazywać „whisky”, taki trunek musi przynajmniej 3 lata dojrzewać w beczce, a wiek umieszczany na butelce blenda musi odpowiadać najmłodszej użytej w blendzie whisky. Nie na wszystkich etykietach znajdziemy taką informację i wtedy wiek określany jest jako „no age statement”. Popularny i jeden z najtańszych blendów na rynku – Johnnie Walker w wersji Red Label najpewniej jest 3-letnią whisky, gdyż nie podaje wieku, ale już na etykiecie Black Label znajdziemy 12.

Król polskich domówek – Johnnie Walker Red Label – blended whisky.

Dlaczego whisky mieszane z reguły są tańsze niż whisky słodowe?

Destylacja alembikowa vs destylacja kolumnowa.
Jeśli, zagłębimy się w arkana techniczne, to kolejną różnicą między single malt, a blended whisky jest process i technika ich destylacji. Single malt destylowane są w miedzianych kotłach przypominających wyglądem cebulę, tzw. alembikach, natomiast destylacja whisky zbożowych odbywa się kolumnowo.

Destylacja przy użyciu alembików jest droższa, dłuższa, mniej wydajna i bardziej skomplikowana, a dodatkowo kotły po każdym użyciu należy umyć. Moglibyśmy to zakwalifikować do minusów, gdyby nie fakt, że w ten sposób destylowana whisky zyskuje bogatszy aromat. Wpływ na to ma zarówno miedź, jak i kształt szyji alembików. Te z krótszą szyją dadzą nam bardziej intensywny smak, wzbogacony większą ilością olejków eterycznych, a te z dłuższą szyją pozwolą uzyskać efekt przeciwny.

Destylacja kolumnowa jest prostsza, tańsza, może odbywać się w sposób ciągły i z tych względów jest masowo wykorzystywana do przemysłowej destylacji różnego rodzaju alkoholi. Przyspieszony i dokładniejszy proces destylacji niestety odziera whisky ze smaku i aromatu, który zachowałaby przy zastosowaniu destylacji alembikowej.

Przykładowy alembik używany do destylacji alkoholu

Cena i dostępność surowców.
Whisky zbożowe są bazą każdego blenda, a single malty dodawane jedynie jako akcenty. Whisky zbożowe są dużo tańsze w produkcji niż single malt, głównie dlatego, że wykorzystują tańsze i mniej wymagające w uprawie od jęczmienia zboża, jak np. żyto czy pszenicę. Koszty produkcji blendów są także zredukowane ze względu na to, że produkcja whisky zbożowych odbywa się kolumnowo, w sposób ciągły w przeciwieństwie do single maltów, o czym pisałem wcześniej. Wniosek z tego, że im więcej młodej (krótko dojrzewającej, przez co również o tańszych kosztach magazynowania), zbożowej whisky w finalnym produkcie, tym jest on tańszy.

Oczywiście ta reguła nie oznacza, że nie znajdziemy wspaniałych whisky mieszanych, w cenach dużo wyższych niż te single malt.

Czego możemy się spodziewać po whisky single malt, a czego po blendzie

Jeśli pijemy single malt whisky, to mamy gwarancję, że przez nasze usta przepływa starannie skrojona i opracowana często przez dziesięciolecia, jeśli nie przez wieki receptura. Będzie ona charakterystyczna dla danej destylarni, pilnowana czujnym okiem tzw. „Master Distillera”. Z kolei przy blendach zdajemy się na nos i smak „Master blendera”, który w firmie decyduje o jakości produktu. Tutaj może być różnie, bo albo trafimy na kogoś, kto miesza, kombinuje, sprowadza najlepszej jakości whisky z różnych miejsc, żeby finalny produkt był najlepszą i najsmaczniejsza whisky jaką są w stanie wytworzyć, albo na „niewolnika”, który ma za zadanie sporzadzić recepturę taniej i względnie przystępnej whisky dla mas. Tytuł „Master Blender” to najwyższe odznaczenie, jakie można uzyskać w firmie produkującej whisky mieszaną. To właśnie człowiek na tym stanowisku testuje wszystkie whisky oraz decyduje o proporcjach użytych w blendzie. Zmysł powonienia takiej osoby jest na niespotykanym poziomie i zazwyczaj są to ludzie z bardzo długim stażem w zawodzie.

Jak to wygląda w praktyce?
Możemy się tylko domyślać, ale podejrzewam, że wiele single malt (w destylarniach nastawionych na produlcję whisky mieszanych) jest tworzonych tylko i wyłącznie po to, żeby dodawać je do blendów, a ich jakość traktowana jest drugorzędnie ze względu na fakt, że nigdy nie opuszczą destylarni we własnych butelkach. Single malt wykorzystują z reguły beczki dębowe do leżakowania, ale każda jest użyta maksymalnie kilkukrotnie. Z blendami nikt tego nie kontroluje i zapewne do ich przechowywania – zwłaszcza, jeśli chodzi o te tańsze blendy – używane są te beczki, które nie nadają się już do dojrzewania whisky słodowych.

Rzut młodszym okiem na whisky

Osobiście w single malt najbardziej doceniam fakt, że wiem dokładnie co dostaję z każdą butelką i potrafię określić dlaczego dana whisky mi smakuje lub nie. Z blendami nie mam pojęcia, dlaczego smakuja tak, a nie inaczej i co takiego mają w środku, że odpowiada moim kubkom smakowym. Oczywiście różne statystyki pokazują, że ok. 90% spożycia whisky na świecie stanowią blendy. To nie jest ani szokująca ani też zła statystyka. Masowi konsumenci, którzy nie są entuzjastami whisky, zawsze wybiorą tańszy blend, który zmieszają z colą, tonikem, lub czymkolwiek innym, z czym lubią pić whisky. Nie ma w tym nic złego, ale też nie oszukujmy się, że zakup ten związany był z tym, że lubią smak samej whisky. Tutaj jeszcze dodam, że są na rynku blendy z niższego segmentu cenowego, które z colą smakują doskonale, a picie ich 'solo’ możemy śmiało nazwać masochizmem.

Swoją przygodę z piciem single malt whisky dopiero zaczynam i daleki jestem od hejtowanie blendów, które piłem przez większą część dorosłego życia i nadal piję w różnych formach. Prawda jest taka, że whisky możemy pić jaką chcemy i jakkolwiek nam smakuje, ale większy sens ma dolanie coli do Ballantines’a za 40 zł niż 12-letniego Glenliveta za 150.

Jeszcze taka ciekawostka na koniec, że gdyby nie blendy, to rynek whisky upadłby dawno temu. Europa szukała mocnego trunku, który mógłby zastąpić koniak, zniszczony w latach 1860-1890 atakiem filoksery. Modernizacja destylarni w tamtym czasie doprowadziła do rozpoczęcia produkcji blendów, które można było pozyskać szybciej i taniej niż single malt. Dzięki blendom, piątkowe i sobotnie wieczory zostały uratowane 😊

Ostatnie wpisy

Kategorie

Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz

Zostaw komentarz, ucieszę się ;)