Rozpoczęliśmy 2017 rok. Mamy nowe plany, postanowienia, diety, harmonogramy itd. Większość z was pewnie zaczyna biegać, ćwiczyć, pływać itp., żeby zdążyć z beach body do czerwca. Przez ten nagły pęd do aktywności fizycznej, naszła mnie taka refleksja, że w miarę upływu lat zmieniamy sporty, które uprawiamy. Starzejemy się sportowo i nie ma już z kim pograć w piłkę.
Za dzieciaka grało się w piłkę. Grało się na WF-ie, przed szkołą, po szkole, na przerwie, na lekcji. Grało się też w weekend, ile wlezie, do oporu. W wakacje nie szło nas zdjąć z boiska, od rana do wieczora z przerwami na posiłki i tak do późna, póki jeszcze piłka i bramki były widoczne. Na studiach mieszkając w akademiku też było łatwo, można było się zapisać na piłkę nożną na WF-ie, grało się ze znajomymi z akademika i nigdy nie było problemu, żeby zebrać te 10-12 osób na mecz. Im bliżej końca studiów tym gorzej, ludzie biorą na siebie coraz więcej, dziewczyny, staże, pierwsze prace, wolontariaty i już nie jest tak łatwo koło 15stej wyskoczyć na boisko. Koniec studiów i z początku udaje się wygospodarować ten jeden dzień w tygodniu, żeby pograć, ale z czasem jest coraz gorzej, związki coraz poważniejsze, czasem dzieci, praca od 9. do 17., obowiązki rodzinne, zmęczenie i już jest problem znaleźć te 10 osób do gry, którym ze sportów pozostał tylko seks.
Sport jest ważny, sport sprawia przyjemność, kształtuje nasze ciała i umysły i kto jest tego świadom, nie chce z tego rezygnować. Jesteśmy więc zmuszeni rezygnować ze zbiorowych aktywności na rzecz bardziej kameralnych. Zaczynamy grać w tenisa, squasha, badmintona, no bo łatwiej znaleźć jednego partnera do gry niż dziewięciu, to logiczne. Jednak w natłoku pracy i obowiązków czasem mimo dobrych chęci z obu stron – ciężko się zgrać, zostają więc sporty indywidualne. Przyjemność znajdujemy w bieganiu, pływaniu, jeździe na rowerze, treningach na siłowni czy zajęciom fitness. Prawda jest też taka, że to są sporty, w których uprawianiu nie przeszkadza nam wiek. Możemy truchtać, powoli sobie płynąć, podnosić mniej, ale nadal jest to wysiłek fizyczny.
Gdy tak ćwiczymy sobie sami, to przyczepiamy do siebie masę elektroniki, smartfony, smart watche, opaski, pulsometry, wkładki do butów, – wszystko inteligentne. To one nas teraz dopingują, krzyczą przez słuchawkę do ucha – dasz radę, jeszcze 5km,a to wszystko w rytm naszej ulubionej muzyki. Nie nabijam się i nie krytykuję, bo jestem jedną z tych osób, ale to po prostu jest smutne. Nie ma już z kim pograć w piłkę.
Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz