Kobiety, które nienawidzą gier

Kobiety nienawidzą gier, a właściwie kobiety nienawidzą, kiedy ich mężczyźni grają w gry. Znacie to? Dlaczego nam to robią? Szukałem odpowiedzi.

Panowie, pewnie większość z was pozostających w stałych związkach zderzyło się z tym zjawiskiem. Partnerka widząc, że gracie wpadała w złość, zaczynała mówić bzdury, krzyczeć, foszyć się i kompletnie tego nie rozumieliście. Nie jesteście sami.

Za dzieciaka grałem na Pegasusie, zaczynałem skromnie od Mario i Contry, grałem sam, grałem ze znajomymi i zanim się spostrzegłem zacząłem zapamiętywać plansze, mapy, zachowania wrogów, bić rekordy punktowe. Doskonale wiedziałem, w której sekundzie nacisnąć skok, a w której strzał, stało się to dla mnie tak naturalne jak oddychanie. Lubiłem to, a siedząc w szkole, myślałem ile jeszcze mi brakuje do kolejnego poziomu, w jakiego pokemona włożyć więcej expa i jaką klasę wygrać na kolejną partyjkę heroesów. Z kolegami pożyczaliśmy i wymienialiśmy się grami albo biegło się w niedzielę na rynek, żeby wymienić dyskietkę za 5zł. Piękne czasy.

Gry towarzyszyły mi często, kiedy byłem chory (jakoś wtedy najlepiej mi szło), kiedy się pokłóciłem z dziewczyną, kiedy chciałem się odprężyć i uciec od świata oraz wtedy, gdy nie chciało mi się iść na kolejny durny wykład na studiach. Kiedy zamieniłem mieszkanie z kumplami na mieszkanie z dziewczynami zacząłem dostrzegać coś, co powtarzało się dość często, kiedy wieczorami lub w weekend zaczynałem jakąś grę. Zauważyłem, że kobiety nie lubią gier, a właściwie nienawidzą, kiedy ich faceci w nie grają. Zaczynają docinać, kwestionują priorytety, obrażają się i w każdy inny możliwy sposób dają do zrozumienia, że im to przeszkadza.

Co w takiej sytuacji powinien zrobić kochający partner? Pewnie odinstalować wszystko, sprzedać konsolę wraz z grami i pielęgnować związek?Niebardzo. Każdy potrzebuje hobby i czegoś, co pozwoli mu się oderwać choćby na chwilę od rzeczywistości i trosk, czegoś co pozwoli zamknąć się w jaskini samotności i pobyć tam przez chwilę. Może to być szydełkowanie, bieganie, lepienie garnków i mogą to być gry, bo każdemu z nas co innego sprawia przyjemność.

Dlaczego kobiety nie lubią, kiedy ich faceci grają?

Poczytałem trochę na forach, poczytałem opinie psychologów i mam kilka wniosków na ten temat. Żyjemy w społeczeństwie, w którym mężczyźni skupiają się na wykonywaniu zadań, a kobiety na budowaniu relacji. Łatwiej nam funkcjonować, kiedy wiemy co mamy dokładnie do zrobienia i krok po kroku realizujemy cele. Dlatego pewnie mężczyźni mają większą przyjemność z gier i jednocześnie więcej trudności z pielęgnowaniem związków, co kobietom przychodzi raczej naturalnie.

Istnieją ekstremalne przypadki, w których gry stają się kochanką partnera. On poświęca na nie czas, pieniądze, spędza nocne godziny na wykonywaniu kolejnych zadań zamiast położyć się razem spać, a kobiety czują się odsunięte i mniej ważne od tych „głupich” gier. Dotknięte starają się dać do zrozumienia, że przestają się czuć ważne i można to dostrzec przez teksty typu: „nadal grasz w tą głupią grę?” czy „może wreszcie byś się mną zainteresował zamiast ciągle grać?!”. Faceci czują się dotknięci, ponieważ oprócz wąskiego grona wyjątków, nie lubimy, kiedy nam się mówi jak żyć czy co robić w naszym wolnym czasie. Zaczynamy się czuć kontrolowani, jednak kobiety nie mówią tak, żeby nas kontrolować czy zranić, a jedynie żeby zwrócić uwagę na to, że potrzebują bliskości i dowodu na to, że nadal są tak samo ważne i nadal chcemy im poświęcać nasz wolny czas. Ponadto w oczach kobiet gry są czymś dziecinnym, nieodpowiedzialnym, czyli zdecydowanie czymś, na co nie powinien poświęcać czasu dojrzały mężczyzna, z którym chcą iść przez życie.

Jak sobie z tym poradzić?

Żeby coś naprawić, trzeba poznać istotę problemu, a więc dlaczego właściwe gramy? Przede wszystkim dlatego, że sprawia nam to przyjemność. Uważam, że zdecydowanie większą niż kobietom, co też może prowadzić do braku zrozumienia i większej podatności mężczyzn na uzależnienie od gier. Przykład z życia poniżej.

Na pierwszym roku w moim akademiku zamieszkał typ, który był uzależniony od WoWa (World of Warcraft). Był uzależniony do tego stopnia, że olewał wszystko i wszystkich, żeby grać. Był też nadziany, więc po znalezieniu podatnego kolegi, postawił mu abonament, żeby grał razem z nim. Wciągnęli się obaj, obaj nie zaliczyli pierwszego roku, a przynajmniej mieli poprawki absolutnie ze wszystkiego. Dodatkowo ten pierwszy typ poznał dziewczynę i o dziwo lubiła gry, a może tak bardzo lubiła typa, że również zaczęła z nim grać. Przez burdel w papierach w akademiku, koleś mimo zawalonych studiów mógł dalej mieszkać, więc zamieszkali razem, przerobili swój pokój na WoWiarnię i cały dzień zażynali Orki, czy cokolwiek się tam robi. Big love. Facet dodatkowo okłamywał rodzinę, że nadal studiuje, a okłamywał do tego stopnia, że jak przychodził licencjat to wziął temat pracy od kolegi i jego mama napisała tą pracę. Śmiałem się, że na rozdaniu dyplomów wynajmie ASP, żeby sprawa się nie rypła, ale się rypła, zresztą nieważne, gry uzależniają i są skrajne przypadki, w których rujnują życia.

Gramy również po to, żeby się socjalizować z innymi facetami, bo jednak wspólne granie w gry, i późniejsze rozmawianie o tym buduje więź. Gry pozwalają nam również prokrastynować, uciekać od obowiązków, dają zastrzyk adrenaliny i poczucie spełnienia, zwycięstwa. Kiedyś faceci polowali na tygrysy szablozębne, a teraz podobną radość dają dwa ubite smoki i jeden olbrzym.

Kontroluj grę, nie odwrotnie

Podzieliłbym graczy na dwie kategorie, na ludzi, którzy odczuwają dużą radość i satysfakcję z grania oraz takich, dla których gry są ucieczką od rzeczywistości. To właśnie ta druga kategoria jest szczególna niebezpieczna dla zdrowych relacji w związku. Jest różnica, między godzinką odprężenia wieczorem, a sześcioma godzinami spędzonymi przy monitorze, gdy w kuchni naczynia wylewają się ze zlewu, kot piszczy nienakarmiony, a dziewczyna zaczyna się pakować.

Jak znaleźć kompromis?

Kompromis to integralna część związku. Bez tego się nie da, nie można zawsze stawiać na swoim i nie można zawsze ustępować. Potrzebny jest kompromis i w tym wypadku nie jest inaczej. Kilka wskazówek:

  1. Wyznacz sobie czas na granie i go pilnuj. Jeśli miałeś pograć godzinę, to pograj godzinę, a resztę czasu spożytkuj w sposób, który da wartość nie tylko tobie, ale również wam.
  2. Słuchaj skarg partnerki. Może cię to denerwować, ale jeśli zwraca ci po raz któryś uwagę, że przesadzasz, albo że czuje się mniej ważna od gry, rzuć to w diabły i przytul ją. Konsole są spoko, ale nie będą miały z tobą dzieci ani nie ogrzeją cię w łóżku w grudniową noc.
  3. Poszukaj gry, która sprawi wam obojgu przyjemność. Jest wiele gier wykorzystujących kontroler ruchu, przy których możecie poskakać i dobrze się razem bawić. Możecie też pograć w planszówki albo na komórkach czy tablecie. To ważne, żeby pokazywać sobie wzajemnie co sprawia nam przyjemność w naszych hobby.
  4. Spędzajcie więcej czasu razem tylko we dwoje, wtedy kilka godzin w tygodniu z grą nikogo nie skrzywdzi.

Podsumowując, jesteśmy dorośli można żyć nie rezygnując ani dziewczyny ani konsoli, ale trzeba być dojrzałym. Ważne, żeby podczas grania panować nad grą, a nie odwrotnie. Jeśli przez granie zaczynasz zaniedbywać dom, szkołę, pracę, gra zaczyna przejmować kontrolę nad twoim życiem i podporządkowujesz wszystko co robisz pod nią, to nie zdziw się, że nagle widzisz przed sobą wściekłą, zranioną i rozczarowaną kobietę. Ciesz się, że jeszcze ją widzisz.

 

Ostatnie wpisy

Kategorie

Jeden komentarz

  1. Anna
    24 kwietnia, 2024
    Reply

    Trafiłam tutaj bo próbuję zrozumieć dlaczego większość kobiet nie lubi gier i czy to faktycznie prawda. Otóż ja jestem kobietą i bardzo lubię i nie wyobrażam sobie sytuacji żeby partner miał mi o to suszyć głowę. Strasznie mnie dziś dopadł ten silny stereotyp, że kobiety są wrgami gier. Gdy w sklepie przyszłam odebrać zamówioną przez siebie grę, a kasjerka zamiast ze mną, to rozmawiała z moim mężem. Mimo, że to ja do niej mówiłam, to tak bardzo była pewna, że gra jest dla faceta, że odpowiedziała mężowi na zadane przeze mnie pytanie i uporczywie próbowała kontynuować rozmowę z nim, co dało mi do myślenia, jak to było dla niej niepojęte, że gra jest dla mnie – kobiety. Tak więc chciałam tu tylko zaznaczyć, że nie zawsze jest tak jak opisujesz, kobiety też mogą lubieć rozrywkę, rywalizację czy adrenalinę. Pozdrawiam

Zostaw komentarz, ucieszę się ;)