After party po walce Kliczko – Adamek

Tomasz Adamek ostatnimi czasy ciągle dostaje po mordzie mimo że skończył karierę sportową. O politycznej nie chcę się wypowiadać z szacunku dla zawodnika, ale chcę opowiedzieć pewną historię, która jest związana z Adamkiem, a wydarzyła się 5 lat temu, kiedy też dostał niestety po mordzie. Poniżej moja relacja z walki Kliczko – Adamek.

Wrzesień 2011. Tomasz 'Góral’ Adamek bije się na pięści z Witalijem Kliczko. Biją się we Wrocławiu, a stawką jest mistrzostwo świata. Bilety po 80zł, mam jeden z nich, podobniej jak dwóch moich kumpli.

Nasz look na walkę bokserską (czy jak to tam te szafiarki piszą)

Żeby była jasność, wielkim fanem boksu nie jestem, wiem że jeden musi drugiemu dać w pysk, tak żeby ten drugi już nie wstał. Wiem też, że jak żaden nie da rady, to wtedy liczą jakieś punkty, na czym już w ogóle się nie znam. Na szczęście Michał, który był głównym inicjatorem tego wyjścia się zna i widziałem w jego przeglądarce nawet jakieś strony o mordobiciu – słowem ekspert. Wziął ze sobą tego trzeciego – Roberta, kolegę ze studiów z Łodzi, z informatyki. Chłopaki zjawili się u mnie, pograliśmy w PESa 2010, coś chlapnęliśmy i zaczęliśmy się przygotowywać. Założyłem jakąś sztruksową marynarkę, która tylko mi się podobała i jeansy, Michał miał koszulkę, którą dostał do czteropaku piwa, a Robert przyjechał w kwiecistej koszuli typu hawajska. Mieliśmy ze sobą plecak, taki mały, czerwony, kupiony w tesco. Mieliśmy szaliki, nie pamiętam czy własne czy kupione na miejscu, ale mieliśmy, a oprócz tego wodę którą i tak musieliśmy zostawić przed wejściem. Aha, no i lornetkę, którą znalazłem pod łóżkiem, ale nie mam pojęcia co tam robiła, ani do kogo należała. Go go Adamek.

W drogę!

My i czerwony plecak wyruszyliśmy. Podkreślam jego obecność, gdyż jest ważna w tej historii. Teraz trochę informacji poglądowych o miejscu wydarzenia. Walka odbyła się na stadionie miejskim we Wrocławiu, nowym obiekcie wybudowanym na euro 2012. Stadion ledwie został oddany do użytku, a jeśli dobrze pamiętam to wcześniej odbyły się tam jakieś monster trucki. Nie było stewardów, parking nie był wykończony, generalnie 80% stadionu w stadionie. Do euro zostało jakieś pół roku, więc trochę czasu na poprawki było, a miasto bardziej niż o bezpieczeństwo uczestników dbało o to, żeby pieniądze się zgadzały. Przyłożyliśmy rękę, żeby tak było.
Pojechaliśmy coś zjeść na mieście, a potem komunikacją miejską stłoczeni jak sardynki dotarliśmy na stadion, tam kontrola, inne pierdoły i jesteśmy. Teraz tak – miejsca za 8 dych dawały nam najwyższe miejsca, gdzie nie było widać absolutnie nic. Równie dobrze na tym ringu mogły się poruszać małpy w rękawicach, ale od czego są telebimy i lornetka… no i spryt, cwaniactwo czy jakkolwiek to nazwiecie, o czym za chwilę.

Roszady

Michał nasz wódz powiedział, że przesiadamy się na miejsca dla vipów, bo było sporo wolnych. Robert zgodziłby się na wszystko, ja trochę się kitrałem, ale poszedłem z nimi, a właściwie to tylko na początku, bo potem trafiłem na lożę dla vipów. Stoję obok tych mord, co kojarzę z tv, nagle telebimy padają i słyszę jednego chuja, który mówi: 'hahaha, tam kurwa na tych najwyższych miejscach to nic teraz nie zobaczą’ – skurwiel jeden. Wielu takich było cwaniaków za piątaka, co kilka razy zaświeciło mordą w tv i wielcy panowie, co bilet w prezencie do stacji dostali. Kitram się bardziej ponieważ mam papierową opaskę na nadgrastku, więc tu nie pasuję, bo cała reszta ma plastikowe, a ja się boję że mnie zdemaskują i wyjebią. Michał i Robert machają łapami do Adamka dopingują go i mają w dupie, że jesteśmy w sektorze dla vipów w papierowych opaskach. Mieli wyjebane i dobrze zrobili. Ja też dobrze zrobiłem, że ich posłuchałem.

Łowcy autografów

Zdjęcie chłopaków z Przemysławem Saletą
Zdjęcie chłopaków z Przemysławem Saletą

Po walce jest już późno. Jestem zmęczony, marudzę, chcę do domu spać. Będzie mi to wypominane do końca życia zapewne. Michał i Robert spać nie chcą, oni chcą czekać i chcą też autografy, więc bardzo powoli się oddalamy, a oni szukają tymi oczami pełnymi nadziei, gdzie mogą wychodzić zawodnicy. Ja nadal marudzę, że chcę do domu, oni pytają nieliczną obsługę, gdzie są zawodnicy, ktoś mówi, że na dole. Obczajamy jak tam zejść, bo dół oznacza nieukończony parking pod stadionem. Nagle widzimy, że ktoś przeskakuje przez barierkę i kieruje się na sam dół. My za nim. Jesteśmy na podziemnym parkingu, podjarani naszym niecnym uczynkiem i gotowi na więcej.

W tym miejscu czas na małe podsumowanie, żeby jeszcze raz zobrazować sytuację, która wyglądała tak. Trzech chłopa, mały czerwony plecak, jedna koszulka po piwie, jedna marynarka i jedna koszula hawajska. Plecak położyliśmy pod filarem. Michał studiował zarządzanie bezpieczeństwem i ma nawet magistra z tego więc wie, że jak jakiś podejrzany przedmiot leży dłużej w takim miejscu, to należy ewakuować wszystkich – czyt. cały stadion. Wszyscy mieli w dupie ten samotny plecak tak samo jak i bezpieczeństwo, nikt się nim nie zainteresował. To mi przypomina inną historię. Mój kolega pracował kiedyś w kinie, sprzątał, sprzedawał bilety, pilnował porządku, ot taka studencka praca. Pewnego razu ktoś zesrał się za filarem w tym kinie. Smród jak cholera i gówno, którego przeoczyć się niby nie da. Przeoczyli wszyscy, cała obsługa, bo gdyby ktoś je zauważył musiałby się tym zająć, a sprzątanie tego to śmierdząca sprawa. Pewnie z tym plecakiem byłoby podobnie. Wracając do meritum – stoimy tam dobrą godzinę, ja nadal marudzę. W międzyczasie chłopaki strzelają sobie foty z Mateuszem Borkiem i Saletą. Robert ich nie zna, ale Michał powiedział mu, że warto sobie z nimi fotę zrobić, więc zrobił. Ja nadal marudzę albo robię im te foty. Adamek nie nadaje się do zdjęć.

Robert, który jest bardzo socjalizującym się człowiekiem nie ma problemów z nawiązywaniem nowych znajomości oraz zadawaniem głupich pytań z rozbrajającym uśmiechem. Robert pytał kogo się dało, gdzie są zawodnicy. W końcu jakaś miła hostessa powiedziała, że przy wejściu obok. Poszliśmy tam, z plecakiem oczywiście. Czekaliśmy już sporo, kiedy nagle na horyzoncie pojawili się dwaj Niemcy objuczeni szalikami.

Adamek w szpitalu, Kliczko na imprezie

Nagle pytają nas, czy pomożemy im zdjąć bransoletki, mieli takie czerwone plastikowe, a nie papierowe jak my. Pomagamy. I co? I się kurwa opłaciło, bo mówią do nas – ok chłopaki, my już skończyliśmy imprezę, teraz wy możecie się bawić. Więc my w trzech na dwóch bransoletkach weszliśmy do środka, jak się okazało na after party z zawodnikami…Więcej w następnym wpisie!

CDN

PS. Całą walkę znalazłem tutaj

Ostatnie wpisy

Kategorie

Jeden komentarz

  1. Olejniczak Michał
    7 kwietnia, 2016
    Reply

    ..

Zostaw komentarz, ucieszę się ;)