Ale mi się nie chce

Dzisiaj będzie o motywacji. Zapewne w waszych głowach też często odbija się coś w stylu „Kurwa, ale mi się nie chce”. Każdy tak ma, nie ma w tym nic dziwnego czy złego, tak po prostu jest i będzie.

Michael Jordan zapewne też tak miał, papież Franciszek też tyle że w grzeczniejszej formie no i mam ja. Są sytuacje, kiedy to zdanie ma wyjątkowo dużą siłę przebicia, np. w poniedziałki rano w pracy albo gdy trzeba zebrać się na trening czy też po prostu wstać z łóżka. Dzisiaj będzie o tym jak skutecznie ruszyć tyłek na trening.

Jestem tłusty, może nie jakoś strasznie, ale jednak. Zdałem sobie z tego sprawę i zamiast zagryzać mój smutek batonikiem, postanowiłem to zmienić. Rzuciłem słodycze które kocham (ok, czasem jeszcze mi się zdarzy zgrzeszyć, ale walczę!) i napoje gazowane, ograniczam węglowodany oraz zwiększyłem ilość białka, które przyswajam (koktajle białkowe w pracy). Podsumowując – dieta i kontrola jakaś tam jest. Do tego siłownia min. 2 razy w tygodniu i liczenie kalorii za pomocą MyFitnessPal, o którym jeszcze napiszę w poście poświęconym ułatwiaczom treningu.

Ale mi się nie chce, ale się zmuszę!

Żyjemy w czasach, w których możemy bardzo skrupulatnie kontrolować nasze ciało. Biegamy ze smartfonami przyczepionymi do ramion, pilnujemy tętna pulsometrami oraz liczymy kalorie skanując produkty które spożywamy. Nie będzie przesadą, jeśli napiszę, że do Polski trafił kult fit, który objawił nam się Lewandowską i Chodakowską. Niestety na mnie to kurwa nie działa, no nie działa i koniec #smuteczek. Mogę sobie liczyć, mierzyć, mogą mi za to dawać punkty, rabaty i inne pierdoły, a i tak będę miał to gdzieś.

Jeśli macie podobnie, a jednak chcecie codziennie krok po kroku osiągać wasze cele to mam jedną radę, która wyda się banalna, ale w moim przypadku się sprawdza. Wystarczy wyjść z domu. Zaplanujcie aktywności fizyczne od razu po pracy/przed pracą, a jeśli to nie jest możliwe to po powrocie do domu po prostu się ruszcie i wyjdźcie z domu. Dla mnie najlepszą motywacją jest rutyna, chociaż strasznie mi się nie chce, to biorę torbę i zamykam drzwi z drugiej strony, bo wiem że jak teraz odpuszczę to jutro, pojutrze będzie tak samo. A kiedy wpadam w rytm, rutynę, to jeśli zaczynam odpuszczać czy to z jedzeniem słodyczy czy z treningiem, to czuję się źle, a nikt nie lubi czuć się źle.

Streszczenie:
Jeśli nie chce ci się dzisiaj wyjść na trening, to po prostu rusz dupę i rób tak za każdym razem, gdy ci się nie chce.

Ostatnie wpisy

Kategorie

Bądź pierwszą osobą, która zostawi swój komentarz

Zostaw komentarz, ucieszę się ;)